Córuś to może same upieczemy? Babcia Ela często piekła drożdżówkę.
Może wydać się to dziwne ale to mój drożdżówkowy debiut. Sposób Aniki na zawijanie (nie miałam pojęcia jak uzyskać efekt zawijańca a nie zwykłej bułki drożdżowej) dodał mi motywacji. Przepis z moimi zmianami od Niebo w gębie - skusiły mnie fotki :)
500 gr mąki typ 650 (plus dobre 100 gr dosypałam)
250 ml mleka
1 jajko i 2 żółtka
30 gr masła i 30 gr margaryny - roztopione, przestudzone
3 czubate łyżki cukru kryształ
20 gr świeżych drożdży
szczypta soli
białko do posmarowania
kruszonka
100 gr masła
100 gr cukru
50 gr mąki
Z 250 gr mąki, połowy ciepłego mleka, drożdży i łyżki cukru zrobiłam zaczyn. Wyszła dosyć twarda, nieduża kula. Pod ściereczką w misce rosła w ciepłym piekarniku przez 1 godz. Następnie dodawałam kolejno całe jajko, żółtka, 125 ml mleka, 250 gr mąki, 2 łyżki cukru, szczyptę soli, 60 gr roztopionego, przestygniętego tłuszczu. Wyszła z tego....płynna konsystencja. Niezrażona odstawiłam na 15 min do wyrośnięcia. Ładnie spulchnione uzupełniłam 100 - 150 gr mąki i tak długo wyrabiałam aż dało się wałkować. Nadziewane dostały do środka: nutellę, frużelinę wiśniową i kajmak. Zwykłe pomalowane białkiem i posypane kruszonką. Rosły już uformowane ok 10 min.
Upiekłam na 180 z termoobiegiem, środkowa półka, 15 - 20 min.
Zadanie wykonane.